Ekonomia

Rząd wyjątkowo niewinny

Rzekomym manipulacjom mediów poświęcono już w internecie dostatecznie dużo miejsca, mniej uwagi zwraca się natomiast na ich częstą niekompetencje. Za trywialne należy uznać stwierdzenie, że powinno się być krytycznym wobec prasowych doniesień, ile jedak jesteśmy w stanie samodzielnie zweryfikować i ile mamy na to czasu? Dlatego sięgając po pismo specjalizujące się w określonej dziedzinie, oczekujemy, że autorzy tekstów nie tylko znają się na tym, o czym piszą, ale również wyręczyli nas z trudu wertowania źródeł. Chciałbym w tym kontekście zwrócić uwagę na nieprawdziwą informację, która powtórzona przez wszystkie media, w tym specjalistyczne, zadomowiła się na dobre w debacie publicznej.

W połowie października Główny Urząd Statystyczny ogłosił, że wysokość długu publicznego w relacji do PKB za 2010 rok wyniosła 54,9%. Od tego momentu we wszystkich niemal mediach podniesiono alarm, od TVN24 na Radio Maryja kończąc, jakoby od przekroczenia drugiego progu ostrożnościowego, ustnowionego na poziomie 55%, dzieliła nas jedna dziesiąta procenta, a gdyby tak się stało, rząd w następnym budżecie musiałby uwzględnić ostre cięcia. Wobec tak nikłej różnicy, niektóre media, jak Nasz Dziennik, czy Rzeczpospolita, która nota bene ma bardz dobry dział prawny i ekonomiczny, sugerowały, iż udało się to jedynie dzięki kreatywnej księgowości ministerstwa finansów. Zaniepokojenie głośno wyrazili również posłownie opozycji przywołując temat w programach publicystycznych i blogosferze. Nawet Jarosław Kaczyński 19 listopada w debacie nad programem działania i udzielenia wotum zaufania Radzie Ministrów powtarzał doniesienia Rzeczpospolitej: „(…)Słowa jednego z przedstawicieli partii rządzącej, który powieział, że: nie po to zamienialiśmy kierownictwo GUS-u, żeby przekroczyć teraz 55% długu publicznego(…)”. Tymczasem wystarczy pobieżne zbadanie sprawy, aby zrozumieć, do jak śmiesznego nieporozumienia doszło.

GUS przesłał 30 września do Eurostatu, tzw. notyfikację fiskalną, która zawiera dane dotyczące deficytu budżetowego i długu sektora instytucji rządowych oraz samorządowych, wywiązując się ze zobowiązania, które nałożyła Rada Europejska na wszystkie kraje członkowskie. Obliczenia zostały dokonane zgodnie z metodologią unijną a ich wyniki ogłosił GUS oraz Eurostat 21 października, gdzie m.in. pojawia się wyliczenie, iż wysokość długu publicznego w relacji do PKB osiągneła 54,9%. Błąd pojawił się wtedy, gdy któryś z dziennikarzy odniósł tą liczbę do drugiego progu ostrożnościowego, który wynosi 55%. Problem polega na tym, iż jest to rozwiązanie przewidziane w polskim prawodawstwie, a fakt przekroczenia progu ostrożnościowego stwierdza się zgodnie z art. 87 Ustawy o Finansach Publicznych, w odniesieniu do danych, które zobowiązany jest ogłosić Minister Finansów do dnia 31 maja w Monitorze Polskim (art. 38 UoFP). Ten z obowiązku wywiązał się już 23 maja, w obwieszczeniu określając wartość, o której mowa, na poziomie 52,8% (za GUS według polskiej metodologii). Różnica ponad 2 procent wynika z faktu, iż unijna metodologia uwzględnia zadłużenie Funduszu Drogowego, którego polskie wyliczenia nie obejmują.

Błąd ten nie tylko nie doczekał się sprostowania, ale został powielony przez takie portale branżowe jak: money.pl, forbes.pl, czy rp.pl. Trudno posądzać kogoś o złą wolę, raczej o brak krytycyzmu wobec nośnych medialnie haseł i nawet nie łudze się, że sprawa zostanie gdzieś sprostowana, bo prawne aspekty finansów publicznych królują zapewne na liście najnudniejszych tematów. Daleki jestem też od stwierdzenia, że stan finansów publicznych jest lepszy, niż podaje się w mediach, wydaje mi się jednak, że jeżeli opozycja i dziennikarze wysuwają pod adresem rządu bezzasadne oskarżenia i gubią się w temacie, to jedynie usprawiedliwia to pełnienie funkcji przez obecnego ministra finansów.

Przykłady omawianej pomyłki:
blog.rp.pl/ziemkiewicz (autor konsekwentnie myli deficyt budżetowy z długiem publicznym, zapisy konstytucyjne z ustawowymi, oraz nie zna ich treści)
kuzmiuk.blog.onet.pl (europoseł w kilku wpisach powtarza nieprawdziwą informacje, a co najlepsze omawia polską metodlogię, ale nie zauważa, że 54,9% wyliczono według unijnej)
tvn24.pl
forbes.pl

Dodaj komentarz